Kacetowcy

STRONA RZESZOWSKIEGO KOŁA REJONOWEGO POLSKIEGO ZWIĄZKU BYŁYCH WIĘŹNIÓW POLITYCZNYCH HITLEROWSKICH WIĘZIEŃ I OBOZÓW KONCENTRACYJNYCH

Za nami Narodowy Dzień Pamięci…

Już po raz piąty zorganizowano w stolicy Podkarpacia obchody Narodowego Dnia Pamięci Ofiar Niemieckich Nazistowskich Obozów Koncentracyjnych i Obozów Zagłady. Odbyły się one w 77. rocznicę wywózki pierwszego transportu więźniów politycznych z więzienia w Tarnowie do KL Auschwitz. W gronie 728 pierwszych więźniów niemieckiej fabryki śmierci było 40 rzeszowian oraz kilkudziesięciu mieszkańców miast i wsi dawnej Galicji. Wśród nich śp. Stanisław Szpunar nr 133 KL Auschwitz, który zainicjował organizowanie w Rzeszowie uroczystości upamiętniające Narodowy Dzień Pamięci, a który odszedł od nas w ubiegłym roku.

Ku pamięci wszystkich ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych i obozów zagłady, w obecności ostatnich Kacetowców: Pani Stanisławy Imiołek – więźniarki KL Ravensbruck – oraz mjr. Aleksandra Szymańskiego – więźnia KL Auschwitz i KL Mauthausen – Gusen, została odprawiona Msza św., której przewodniczył Ks. Biskup Senior Diecezji Rzeszowskiej Kazimierz Górny w kościele p.w. Św. Krzyża w Rzeszowie. W uroczystym nabożeństwie uczestniczyli również przedstawiciele władz wojewódzkich i miejskich, przedstawiciele dowództwa Garnizonu Rzeszów, rzeszowskiego Oddziału IPN, reprezentanci Muzeum Okręgowego w Rzeszowie oraz uczniowie rzeszowskich szkół, w tym szczególnie zaangażowani w organizację uroczystości – nauczyciele i uczniowie Zespołu Szkół Kształcenia Ustawicznego oraz Zespołu Szkół Muzycznych nr 1 im. K. Szymanowskiego. Po Mszy św. uczniowie zaprezentowali program artystyczny, podczas którego odczytano listę 40 rzeszowian wywiezionych do KL Auschwitz. Przy dźwiękach skrzypiec zabrzmiała Litania Gusenowska, a przejmującemu wykonaniu Ave Maria towarzyszyły wzruszające nuty wygrywane na organach. Do zgromadzonych uczestników obchodów zwrócił się Prezes Zarządu Okręgu Podkarpackiego ŚZŻAK – kacetowiec mjr Aleksander Szymański, z następującym przesłaniem:

Nazywam się Aleksander Szymański. To imię i nazwisko identyfikuje mnie od 90 lat, z wyjątkiem dwóch, kiedy przestałem być sobą, a zaistniałem jako NUMER – haftling (po polsku: więzień) – numer 153 401 w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz.

Pierwszy obozowy numer (miałem jeszcze dwa inne) 153 401 mam wytatuowany na lewym przedramieniu. To moja tożsamość w obozie, to sześć cyfr, dzięki którym się nie zagubię, to znak mojej przynależności do obozu, choćbym nie wiem jak bardzo chciał go opuścić i wymazać z pamięci…

Pomyślcie, moi drodzy, jak wielka różnica dzieli mnie – mój numer 153 401, zarejestrowany w Auschwitz we wrześniu 1943 r. – od numeru 31 – od Stanisława Ryniaka – pierwszego polskiego więźnia niemieckiego obozu Auschwitz, który otwierał listę ofiar niemieckiego obozu koncentracyjnego 14 czerwca 1940 r.

To jest, jak szybko policzymy, 153 370 istnień ludzkich – nazwisk i imion – zarejestrowanych na przestrzeni zaledwie trzech lat funkcjonowania KL Auschwitz. A pamiętajmy, że KL Auschwitz-Birkenau istniał jako zbrodnicza fabryka śmierci do stycznia 1945 r.

W Auschwitz, jak w każdym innym niemieckim obozie, rasa panów – niemiecka komendantura obozu –  dokonywała selekcji. Wybierano sobie, kto ma żyć. Pamiętam jak w Auschwitz każdy musiał przechodzić przez taki drewniany próg, na którym była ułożona deska; jeżeli przeszedł i się nie zachwiał, miał prawo żyć; jeżeli nie – trafiał od razu do krematorium. Pytam siebie, czy dzisiaj przeszedłbym po tej desce? Czy miałbym prawo żyć?

Słabych, niepełnosprawnych, chorych i starych, bez rejestrowania, odsyłano do gazu. Któż więc zdoła bezbłędnie policzyć wszystkie ofiary niemieckiego ludobójstwa w Auschwitz-Birkenau? A to tylko jeden z kilkudziesięciu niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i obozów zagłady.

Są tu dziś ze mną, ale przede wszystkim dla was, moi zacni i wspaniali Przyjaciele, którzy przeżyli piekło obozowych lat.

Chodziliśmy ubrani w obozowe pasiaki z czerwonym winklem, oznaczającym więźniów politycznych. Obok nas żyli i umierali inni więźniowie polityczni, często nasi ojcowie, krewni, przyjaciele, bez litości ginęli z głodu i wycieńczenia więźniowie z różowym trójkątem na pasiaku, o innej orientacji na życie i światopoglądzie, tracili swoje człowieczeństwo także więźniowie z czarnym winklem – kryminalni…

Ja, haftling numer 153 401, musiałem skłaniać głowę przed największymi niemieckimi zbrodniarzami. Co dzień wczesnym rankiem maszerowałem wraz ze swoim komando do ciężkiej, ponadludzkiej pracy, najpierw w żwirowni przy Auschwitz, gdzie jesienią 1943 r., brodząc w Sole wydobywaliśmy żwir, później w kamieniołomach w Gusen, tocząc na lory ogromne głazy, najdłużej pracowałem dla Messerschmitta, niemieckiej fabryki samolotów, bombardujących wojenną Europę.

Pracowałem w ponadludzkim wysiłku dla nadludzi – niemieckich panów życia i śmierci – za łyk wodnistej zupy z brukwi, którą Niemcy zwykli karmić świnie, za gliniasty chleb (nijak nie podobny do dzisiejszego najgorszego gatunku) i za… życie, tak za życie… upodlone i sponiewierane przez nienawiść, wzgardę i upokorzenie, ale w nadziei, że doczekam innego.

Ja, Aleksander Szymański, chcę Wam powiedzieć, mając w pamięci okrucieństwo Golgoty Zachodu, jak nazywa się niemieckie obozy koncentracyjne i gehennę wszystkich jej ofiar, ŻYCIE NASZE JEST DLA WAS PRZESTROGĄ, NIE LEGENDĄ!!

To, co się stało w niemieckich obozach koncentracyjnych jest świadectwem największej wzgardy człowieka dla człowieka i największym dramatem dla ludzkości. Zastanówcie się jednak, czy nienawiść, nieposzanowanie życia innych, wzgarda dla słabości, nietolerancja wszelkiej odmienności, mniemanie o wyższości własnej racji  i nacji przeminęły wraz z obozami?

Z tym pytaniem Was zostawiam…

Pamiętajcie jednak: ŻYCIE NASZE JEST DLA WAS PRZESTROGĄ, NIE LEGENDĄ!!

Dzięki szczególnej pomocy Prezydenta Miasta Rzeszowa delegacja byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych wraz z kombatantami Armii Krajowej i uczniami Zespołu Szkół Kształcenia Ustawicznego przejechała na cmentarz Wilkowyja, gdzie znajdują się kwatera i Pomnik Pamięci Ofiar Niemieckich Hitlerowskich Obozów Koncentracyjnych. Tam Pani Stanisława Imiołek odmówiła modlitwę Anioł Pański i wieczne odpoczywanie za wszystkie ofiary niemieckiego totalitaryzmu, a zgromadzone delegacje złożyły wieńce u podnóża pomnika, gdzie jest złożona ziemia z byłych niemieckich obozów koncentracyjnych.

Zdjęcia: Marian Majowicz, 14 czerwca 2017 r.