Kacetowcy

STRONA RZESZOWSKIEGO KOŁA REJONOWEGO POLSKIEGO ZWIĄZKU BYŁYCH WIĘŹNIÓW POLITYCZNYCH HITLEROWSKICH WIĘZIEŃ I OBOZÓW KONCENTRACYJNYCH

Ostatnie pożegnanie Pana Prezesa Aleksandra Szymańskiego

Panie Prezesie,

Cóż dziś powiedzieć mam, gdy stoimy na dróg rozstaju? Że są dziś wśród nas Ci, co kroki Twe pamiętają… Że zeszliśmy ze swych dróg, by dziś, ostatni już raz, pójść razem z Tobą, Twą własną drogą… Ostatnią drogą…

Cóż dziś powiedzieć mam, żeby wspomnieć Cię, nie używając wielkich słów, których unikałeś; bez przesady, z której żartowałeś; bez żalu, który obracałeś w pełne nadziei, krótkie i tylko Twoje powiedzonko: byle do wiosny!

Gdybyś mógł teraz do nas przemówić, pewnie powiedziałbyś, bez zbędnej celebry: Panie Fredziu, niech Pan zaczyna. Do broni! – jak zaczynałeś nasze każde spotkanie w biurze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej! Albo: Franciszki, Franciszki, przyniosłem Wam… I zawsze coś przynosiłeś – smacznego, mądrego, swojego…

Dziś przyniosłeś nam całe swoje życie, dziś oglądamy je i wspominamy z perspektywy Twoich Najbliższych: Dzieci, Wnuków i Prawnuków, Przyjaciół, Sąsiadów, Znajomych – każdy ze swego osobistego doświadczenia.  Myślę jednak, że wszyscy, jak tu jesteśmy, wokół Twojej trumny, mamy świadomość, że żegnamy kogoś wyjątkowego, choć Ty sam o sobie tak nie myślałeś i nie mówiłeś.  Wszak to, co Cię wyróżniało, to Twoja skromność. Nikt więc z nas nie słyszał od Ciebie samochwał, barwnych opowieści o wybitnych wyczynach, o poświęceniu w służbie, o represjach jakich doznałeś, chociaż wiemy doskonale, czym została okupiona Twoja służba w Armii Krajowej.

Jeżeli mówiłeś o niej, o żołnierskiej przysiędze, to w sposób tak oczywisty i prosty, jakby ona była Twoją naturalną potrzebą, niczym nadzwyczajnym, wręcz powinnością, kierowaną słowami harcerskiego hymnu: wszystko, co nasze, Polsce oddamy!

Żyłeś tą ideą służby Ojczyźnie od dzieciństwa do ostatnich dni życia – szczerze – niosąc ją w sercu, a nie na ustach. Żyłeś nią jako harcerz, żołnierz Oddziału Dyspozycyjnego Komendy Obwodu Przemyskiego „Polana”, jako więzień polityczny trzech niemieckich obozów koncentracyjnych i prezes organizacji kombatanckich.

Żyłeś tą służbą, choć ona naznaczyła Cię numerem obozowym 153 401 w KL Auschwitz i 45 261 w KL Mauthausen-Gusen.

Mówiłeś z uśmiechem: mam wytatuowany numer, dzięki niemu się nie zgubię. Niby żart, ale dzięki niemu naprawdę się nie zgubiłeś, bo wiedziałeś, do czego on Cię zobowiązuje. I wypełniałeś to posłannictwo z typowym dla siebie taktem, elegancją, troską i dobrocią w pracy na rzecz Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem, służąc pomocą swoim siostrom i braciom – kacetowcom, takim ja Ty haftlingom, w rzeszowskim Oddziale Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych.

Wiedząc, że nikt nie zna i nie zrozumie lepiej duszy więźnia obozu koncentracyjnego, jak tylko drugi więzień, byłeś wsparciem i duszą rzeszowskich Kacetowców. Dla nich organizowałeś pomoc jako Mąż Zaufania Stowarzyszenia Maximilian Kolbe Werk i koordynator wszelkich akcji pomocowych pod Sztandarem Oświęcimskim, który traktowałeś jak najświętszą relikwię.

Uczyłeś szacunku i pamięci dla ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych, bo dla Ciebie ich przeklęty los i złamane życie nie były igraszką, ale memento dla współczesnych i przyszłych pokoleń.  W ostatnim przemówieniu do młodzieży mówiłeś:

Ja, Aleksander Szymański, chcę Wam powiedzieć, mając w pamięci okrucieństwo Golgoty Zachodu, jak nazywa się niemieckie obozy koncentracyjne i gehennę wszystkich jej ofiar, ŻYCIE NASZE JEST DLA WAS PRZESTROGĄ, NIE LEGENDĄ!! To, co się stało w niemieckich obozach koncentracyjnych jest świadectwem największej wzgardy człowieka dla człowieka i największym dramatem dla ludzkości. Zastanówcie się jednak, czy nienawiść, nieposzanowanie życia innych, wzgarda dla słabości, nietolerancja wszelkiej odmienności, mniemanie o wyższości własnej racji  i nacji przeminęły wraz z obozami? Z tym pytaniem Was zostawiam.

Zostawiasz nas też, Szanowny Panie Prezesie, ze spuścizną 28 lat społecznej pracy w Światowym Związku Żołnierzy Armii Krajowej, z dziedzictwem Twojej codziennej służby Prezesa Okręgu Podkarpackiego, ale bez nadziei, że charakterystycznie zapukasz do drzwi pokoju nr 8 w PGE Obrót S.A.

Wiesz przecież, że bez Ciebie nic już nie będzie takie samo! Pełniąc więc niebiańską Wieczną Wartę, popatrz na nas z uśmiechem, zanuć Bal u weteranów, a jak trzeba uderz laską w stół – jak Ojciec i Wódz, którym dla nas byłeś, jesteś i na zawsze pozostaniesz.

Byle do wiosny, Panie Prezesie. Mówiłeś, mówiłeś…, aż się spełniło Twoje pragnienie. Zaczynasz teraz nowe życie. Wierzymy, że w nim odpoczniesz i zaznasz wiecznej radości i spokoju.

Za chwilę spoczniesz w kwaterze Kacetowców, u podnóża Pomnika i opodal ziemi, którą pobierałeś z pól niemieckich obozów koncentracyjnych. Niech ta rzeszowska ziemia i ta uświęcona męczeństwem wszystkich ofiar niemieckiego ludobójstwa, przyjmie Cię, otuli i ukoi jak matka.

Cześć Twojej Pamięci!

Zdjęcia: Marian Majowicz, 30 grudnia 2017 r.